sobota, 16 listopada 2013

Początek

            Nowe liceum Canterlot High, leżące na wschodzie Equestrii, w niczym nie przypominało Twilight Sparkle jej poprzedniej szkoły. Dziewczyna szła uważnie patrząc pod nogi, aby unikać zaciekawionych spojrzeń innych uczniów. Nie chciała zmieniać liceum. Ale pod wpływem ostatnich wydarzeń w jej rodzinnym Ponyville, po prostu musiała przenieść się do szkoły z internatem. Kiedy weszła do budynku, okazało się, że robił jeszcze bardziej piorunujące wrażenie niż z zewnątrz.Jej długie, rozpuszczone ciemnogranatowe włosy podskakiwały wesoło na plecach, mimo iż dziewczyna szła tak uważnie. Jej pierwszym zadaniem w nowym liceum było spotkanie z dyrektorką Celestią i wicedyrektorką Luną. Z tym, że Twilight nie miała pojęcia, gdzie mógłby się znajdować ich gabinet.Nagle dziewczyna przewróciła się. Nim zdążyła cokolwiek zrobić ani pomyśleć, usłyszała przed sobą nieco speszony, ale miły, chłopięcy głos:
    -Przepraszam, nie widziałem cię. Nic Ci nie jest?
Kiedy Twilight doszła do siebie, spojrzała prosto w twarz tego sympatycznego chłopaka. Było mu wyraźnie głupio, nieco się rumienił, ale dziewczyna w pierwszej chwili nie zwróciła na niego zbytnio uwagi. Dopiero później zauważyła, jaki jest przystojny, i sama zarumieniła się nieco.
    -Nie, wszystko w porządku. - odparła, czując się jak chodząca katastrofa. Że też już w pierwszy dzień szkoły musiała się ośmieszyć, w dodatku przed najprzystojniejszym chłopakiem, jakiego widziała w całym swoim siedemnastoletnim życiu.
    -Jeszcze raz sorry. Jesteś tu nowa? - choć chłopak uśmiechał się milo to dziewczyny, to ona nie była w stanie nic powiedzieć. Pokiwała tylko głową.
    -Zawsze tyle mówisz? - spytał lekko rozbawiony. Twily jeszcze raz pokiwała głową i sama też się uśmiechnęła.Zebrała w sobie siłę i wysiliła się na ciche:
    -Wiesz, gdzie jest gabinet dyrektorki Celestii?
Chłopak pokiwał tylko głową i pokazał na koniec korytarza.
    -Wielkie dzięki. Do zobaczenia.
    -Do zobaczenia. - teraz chłopak wydawał się jakby zamyślony, ale myśli Twilight znów zaczęły krążyć wokół własnych problemów. Pierwszego dnia spotkała chłopaka. Przystojnego i miłego chłopaka. Chłopaka, który nawet nie zna jej imienia. Zastanawiała się, czy jest taki jak wszyscy. Bo przecież właśnie dlatego odeszła z poprzedniej szkoły.
     Kiedy dziewczyna podeszła do drzwi gabinet, wzięła głęboki wdech, zapukała cicho, a kiedy rozległo się zdecydowane ,,proszę", niewątpliwie należące do dyrektorki, zadrżała lekko. Otworzyła drzwi i powiedziała cicho:
   -Dzień dobry. Jestem Twilight Sparkle. Jestem tu nowa.
   -Dzień dobry. Zaraz dam ci twój rozkład zajęć. Zaczekasz chwilę?
   -Mhm. - dziewczyna przyjrzała się kobiecie. Miała falujące różowo-błękitno-zielone włosy, sięgające aż do kostek.Była przepiękna.
   -Już mam! - powiedziała. Podała dziewczynie kartkę i klucz. - To twój plan zajęć i klucz do pokoju numer 17. Twoja współlokatorka już tam jest. Czy masz do mnie jeszcze jakieś pytania? - dziewczyna, nie wiedzieć czemu, nie spodziewała się współlokatorki.
  -Tylko jedno. - zarumieniła się - Gdzie jest mój pokój?
  -Masz rację. - powiedziała. Podeszła do telefonu, wykręciła numer, odczekała i powiedziała:
  -Luno, możesz tu przyjść? Czekam.
Dyrektorka spojrzała Twilight w oczy. Powiedziała:
   -Moja siostra Luna zaprowadzi Cię do pokoju. Jest tu wicedyrektorką.
Twily pokiwała głową. Chwilę później drzwi gabinetu otworzyły się.Weszła przez nie niewątpliwie wicedyrektorka Luna. Była bardzo podobna do swojej siostry. Miała długie, fioletowe włosy i nietypową, chociaż śliczną urodę.
   -Dzień dobry - odezwała się. -To jak? Idziemy?
Twilight była zaskoczona tak ciepłym przyjęciem przez obie dyrektorki. Spojrzała na ich twarze. Obie uśmiechały się miło. Dziewczyna pokiwała głową.
    -Tak. Jestem gotowa. Chyba.
Kiedy Twily szła korytarzem u boku wicedyrektorki, z zainteresowaniem słuchała jej opowieści o szkole, zwyczajach i ważnych świętach.
     -Za dwa tygodnie odbędą się wybory na Księżniczkę Jesiennego Balu. Księżniczka dostanie koronę i zostanie przewodniczącą szkoły.Możesz wystartować, jak chcesz. Chociaż od trzech lat zwyciężczynią jest ta sama osoba - Sunset Shimmer. Nie mam pojęcia, czemu. - Twilight uważnie pochłaniała każde słowo. - Jeśli chodzi o nasz internat, to na pewno zauważyłaś, że do szkoły chodzą też chłopcy - dziewczyna na wspomnienie poranka zarumieniła się - Mieliśmy z tym problem, więc internat podzieliliśmy na dwie części - dziewczęcą i chłopięcą. Chłopcom nie wolno odwiedzać dziewcząt i na odwrót. To bardzo ważne. Złamanie tej zasady wiąże się z zawieszeniem na dwa tygodnie. Zrozumiałaś? - Twi pokiwała energicznie głową. - To dobrze. Na stołówce musisz też znaleźć dla siebie miejsce. Twoja współlokatorka jest bardzo pomocna, więc dużo rzeczy się od niej dowiesz. Cisza nocna rozpoczyna się o 23:00. Czy o czymś zapomniałam? - Luna spojrzała na Twilight, jakby oczekiwała, że ta jej coś powie.
    -Chyba nie... -zatrzymały się przed drzwiami pokoju numer 17. Na drzwiach wisiały dwie metalowe gitary. Na fioletowej było napisane Twilight Sparkle, na drugiej, ciemnoniebieskiej - Rarity. To pewnie imię jej współlokatorki.
   - To do zobaczenia, Twilight.Jakbyś czegoś potrzebowała, pamiętaj, że nasz gabinet jest zawsze otwarty.
   - Do widzenia! - dziewczyna wzięła głęboki wdech i otworzyła drzwi. Poczuła niepewność połączoną z ciekawością.
W pokoju było bardzo przytulnie. Z dwóch stron, na biurkach leżały komputery, a obok nich stały szafy. Łóżka były w odległości metra od siebie. Na jednym z nich leżała dziewczyna. Miała finezyjnie ułożone jasnogranatowe włosy ze spinką w kształcie trzech klejnotów, białą lekką bluzkę, plisowaną granatową spódniczkę, ciemne buty i białą skórę.
    -Cześć, jestem Twilight. - dziewczyna w tym momencie zauważyła nowoprzybyłą. Szybko wstała z łóżka i uśmiechnęła się.
    -Ja jestem Rarity. Czekałam na Ciebie.
    -Naprawdę?
    -Tak! Jesteś nowa, ja tu chodzę od pierwszej klasy. Fajnie jest widzieć nową twarz.
    -Aha - Twily zastanowiła się nad słowami dziewczyny. - To twoje łóżko?
    -Tak, ale możesz je wziąźć, jak chcesz nie zależy mi na nim.
    -Nie, nie o to chodzi.
    -O boziu! Wszystko dobrze?!
    -C-co?
    -Masz to coś na sobie... co to jest?
    -Eeeee.... ubranie.
   -O nie! Nie możesz w czymś takim paradować już pierwszego dnia! -dziewczyna wydawała się być oburzona.
Twilight wydawała się zaskoczona.
   -Zaraz Ci coś znajdę. - Rarity zaczęła grzebać w swojej torbie. Po kilku minutach wyciągnęła z triumfem niebieską bluzeczkę z dwoma ciemniejszymi guziczkami i różową kokardką. -Aha! Idealnie do Ciebie pasuje! -wyciągnęła jeszcze plisowaną spódnicę z różową gwiazdką z boku - I jeszcze to!
   -Tak, masz rację to jest.... ładne!
   -Prawda? A teraz idź się przebrać. Potraktuj to jako prezent powitalny.
   -Dzięki, ale nie mogę. To za dużo.
   -E tam, to drobiazg, a będziesz mogła w tym chodzić bez obaw! - dziewczyna spojrzała krytycznie na pomarańczową sukienkę. -Twój obecny struj jest.... OKEJ, ale w tym ci będzie prześlicznie! Pasuje do twojej skóry.
Twilight spojrzała na swoją rękę w fioletowym kolorze. MOŻE ta dziewczyna miała rację?
   -Dziękuję.
Może to miejsce naprawdę stanie się jej nowym domem?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz